Maria Górecka
Mama czwórki – jednego syna i trzech córek, czyli dom pełen hałasu, szalonych pomysłów i bałaganu. Od 12 lat prowadzę bloga Mamy Gadżety, gdzie testuję wszystko, co może ułatwić życie rodzicom. Od niedawna studiuję pedagogikę specjalną, bo chcę realnie wspierać dzieci, które nie mieszczą się w szkolnych czy społecznych „ramkach”. Chcę pomagać tworzyć dla nich przestrzeń, w której mogą być sobą – z uważnością, zrozumieniem i bez potrzeby dopasowywania się na siłę.

Dziewczynki mogą wszystko, czyli czego nauczyła nas Pippi?
Marysiu, spotykamy się z okazji 80. urodzin Pippi – kultowej postaci stworzonej przez wybitną pisarkę dla dzieci Astrid Lindgren. Jako mamę czwórki dzieci, fankę szwedzkiego klimatu i już wkrótce dyplomowanego pedagoga chcemy zaprosić Cię do podzielenia się z innymi tym, co dla Ciebie znaczy "Być jak Pippi".
Co wg. Ciebie sprawia, że postać Pippi Pończoszanki wciąż inspiruje kolejne pokolenia dziewczynek?
Pippi to wolność w czystej postaci. Robi, co chce, mówi, co myśli i nie przeprasza za to, że jest inna. W świecie, w którym dziewczynki powinny być ładne i grzeczne, Pippi idzie pod prąd – z torbą pełną złotych monet i sercem większym niż jej dom. Dzieci ją kochają, bo czują, że jest prawdziwa. Nie udaje dorosłej, nie moralizuje – po prostu jest sobą. I to „sobą” ma ogromną moc. Moim zdaniem Pippi przetrwa kolejne 80 lat, bo daje dziewczynkom to, czego naprawdę potrzebują: wzór odwagi, autentyczności i swobody działania. A to się nigdy nie starzeje.
Jakie cechy Pippi są szczególnie ważne w wychowaniu dziewczynek w dzisiejszych czasach? Na co Ty – mama 3 córek - zwracasz uwagę?
Na to, żeby moje dziewczyny nie bały się być inne. Żeby wiedziały, że nie muszą wszystkim się podobać, ale muszą podobać się same sobie. Pippi nie mieści się w schematach i nie próbuje – i to jest piękne. Wychowując córki, stawiam na ciekawość, niezależność i poczucie własnej wartości. Nie chcę, żeby ktoś im kiedyś wmówił, że są „za dużo” albo „za bardzo”. Chcę, żeby były właśnie takie: pełne pomysłów, emocji i energii.
Czy odwaga i niezależność Pippi mogą pomagać dzieciom budować pewność siebie?
Oczywiście. Dzieci potrzebują bohaterów, którzy pokazują, że nie trzeba być idealnym, żeby być wystarczająco dobrym. Pippi nie boi się pomyłek, nie przeprasza za swoją inność i nie próbuje nikogo naśladować. Pippi pokazuje, że pewność siebie nie bierze się z bycia idealnym, ale z bycia wiernym sobie. I to działa. Bo jeśli dziecko wierzy, że może próbować, popełniać błędy, śmiać się z siebie i nadal być fajne – to mamy gotowy przepis na dorosłego, który nie będzie musiał szukać siebie przez pół życia.
Jak wspierać dzieci, które – tak jak Pippi – nie mieszczą się w „ramach”? Czy planujesz swoją pedagogiczną karierę pod tym kątem?
Zdecydowanie tak. To właśnie te „niepasujące” dzieci są najbardziej fascynujące – i często najbardziej potrzebują zrozumienia, a nie poprawiania. Jako mama takiej niemieszczącej się w ramach dziewczynki, a także przyszła pedagożka marzę o edukacji, która nie gasi iskry w oczach, tylko pomaga ją rozdmuchać. Chciałabym pracować z dziećmi, które czują, że świat ich nie rozumie – i pokazać im, że nie muszą się dopasowywać, żeby się liczyć. Że ich „dziwność” może być supermocą, jeśli tylko dostaną przestrzeń, by ją rozwijać.
Ramy zostawmy obrazom. Dzieci zasługują na miejsce, gdzie mogą oddychać pełną
piersią.
Czego my, dorośli, możemy nauczyć się od Pippi o dziecięcej wolności i kreatywności?
Tego, że czasem warto zdjąć te wszystkie warstwy dorosłości: powinności, rozsądku, list rzeczy do zrobienia. Pippi przypomina nam, że można żyć bardziej „tu i teraz”, bawić się życiem, nie zawsze wszystko planować. Dziecięca kreatywność nie zna granic – i nie boi się, że coś się nie uda. Może warto czasem spojrzeć na świat z tej perspektywy? Przestać się przejmować, że nie wszystko jest pod linijkę. Pippi żyje po swojemu – i to właśnie daje jej taką siłę. My, dorośli, też możemy spróbować – choćby od czasu do czasu.
Twoja (lub Twoich dzieci) ulubiona historia z Pippi to ta o…?
…jej pierwszym (i chyba ostatnim) dniu w szkole. Bo to klasyk! Pippi wchodzi tam jak huragan – z głową pełną własnych pomysłów i kompletnym brakiem pojęcia, że „tak się nie robi”. I właśnie dlatego ta historia jest tak cudowna – bo pokazuje, że szkoła to nie tylko reguły i nauka liczenia, ale też miejsce, gdzie dziecko powinno mieć przestrzeń na bycie sobą. Ja w tej historii widzę też ważną lekcję: każde dziecko przychodzi z czymś wyjątkowym. Wystarczy tylko nie próbować tego od razu poprawiać.
Dziękujemy Marysiu. Do usłyszenia!
----
CYTAT
Astrid Lindgren „Gdy dzieci czytają jest dobrze, a gdy dzieci czytają o dzieciach jest najlepiej”